czwartek, 17 maja 2018

Od Merry Cd. Warren

- A żebyś wiedział. - Merry lekko się uśmiechnęła i wyjęła odznakę z pod prawego skrzydła odznakę policyjną.
Mina chłopaka przez krótką chwilę zmieniła się z obojętności w coś podobnego do strachu. Dziewczyna schowała przedmiot z powrotem, po czym zaczęła się dalej pytać.
- Jak się nazywasz ??
- A co cię to. Nie masz prawa mnie zatrzymać, a przede wszystkim nie masz podstaw do zrobienia tego.
- Jesteś tego pewien ?? Po pierwsze śpisz w miejscu publicznym. na ławce, po drugie pyskujesz do funkcjonariusza na służbie, a więc kończymy te rozmowy i zapraszam na komisariat. - Dziewczyna już poirytowana podeszła do niego jeszcze trochę i chwytając do za kark pchnęła go w stronę centrum, gdzie obok znajdowało się miejsce jej pracy. Niestety mieli trochę do przejścia, ale nie przeszkadzał jej brak auta. Świeże powietrze dobrze jej zrobi, a może nawet jemu trochę przewietrzy umysł. Chłopak bez żadnego opierania się chwycił jeszcze swój plecak i ruszył równym krokiem przed policjantką. Razem tak przeszli w ciszy parę uliczek, mężczyzna w tym czasie założył kaptur i zdążył zwolnić tępo tak, by Merry zaczęła być dociekliwa.
- Ej halo, proszę iść dalej.
Chłopak zatrzymał się, a chwilę potem odwrócił się w stronę policjantki, przeszedł na jej bok i kopnął pod żebra. Funkcjonariuszka zaczęła się kulić  i wyklinać los pod nosem, gdzie w tym czasie zbiegły zdążył uciec z jej zasięgu wzroku.
- Kurwa... - zaczęła mówić pod nosem, gdy już się podniosła i ogarnęła co się dzieje.
Podleciała na skrzydłach, ponad dachy domów i zaczęła wyszukiwać podejrzanego, lecz nic nie wskazywało na to, gdzie może się on teraz podziewać. Lekko zrezygnowana wylądowała z powrotem na ziemi i pokierowała się w stronę jednego z domów.


Cała podróż nie minęła jej jakoś wyjątkowo długo, przez co już po krótkim czasie stała przed małym, wiejskim domkiem. Żadne światła nie paliły się, a sam dom wyglądał teraz jakby był opuszczony. Dziewczyna zapukała do drzwi, lecz nikt nie raczył jej odpowiedzieć. Gdy zapukała raz jeszcze i otrzymała te same rezultaty postanowił obkrążyć dom, mając nadzieję, że będzie jakieś możliwe wejść do środka. Zaczęła iść, a już za zakrętem mogła dojrzeć skradającego się w stronę wyjścia kucyk, który nieudolnie próbował umknąć jej podpierając się laską. Od razu zareagowała wyskakując tuż przed nim i powalając go na ziemię.
- Jesteś aresztowany.
- Za co niby?! - próbował się wykręcić.
- A czemu zacząłeś uciekać z własnego domu !?
Jeszcze przez chwilę się wyrywał, ale gdy dojrzał jej przewagę poddał się. Na spokojnie już wzięła i zaprowadziła go na komendę, gdzie z godzinnym oporem w końcu powiedział przynajmniej miejsce zamieszkania poszukiwanego przez Merry. Dziewczyna chciała jeszcze przeszukać mieszkanie przetrzymywanego by mieć większe dowody w sprawie.


Po sprawdzeniu całego domu i znalezieniu kilku już tabletek leżących gdzieś pod lodówką postanowiła wrócić na posterunek i dopytać się o pozwolenie wyjechania z miasta dla sprawy. Z lekkim oporem, lecz udało jej się namówić komendanta na tygodniowy wyjazd. Od razu wstawiła wysokiego kucyka do aresztu i poleciała do domu się spakować. Chwyciła za torbę i zaczęła szukać najpotrzebniejszych rzeczy. Gdy w końcu jej się udało, na spokojnie przysiadła przed laptopem i zaczęła szukać jakiegoś hoteliku.


O 7.05 na stację podjechał pociąg , na którego Merry musiała czekać o 30 min dłużej niż to było napisane na rozkładzie. Wsiadła do zatłoczonego przedziału i z trudem znalazła swoje miejsce. Nic dziwnego, że było aż tyle kucyków, wszyscy po odwiedzinach rodzin rodzin w wolny czas wracają do pracy, by całe dnie siedzieć za biurkiem czy sprzątać ulice. Wyjęła z trudem słuchawki z torby i założyła je jak najszybciej. Chciała oderwać się od wrzasku dziecka obok i od rozmów innych.


Po niestety jeszcze dłuższym czasie, ponieważ był kolejny wypadek na torach i trzeba było czekać aż zabiorą pojazdy z drogi, stała na peronie nieznanego jej dotąd miasta. Manehattan wydawał jej się w ogóle innym miastem niż Ponyville. Ogromne budynki i wielka ilość sklepów na każdym rogu trochę ją przeraziła, ale musiała odwiedzić jedno ze świecących miejsc. Przewiesiła sobie torbę przez ramię i ruszyła przed siebie. Zaszła do pierwszego lepszego sklepu z ciuchami i zaczęła szukać czegoś interesującego.
- W czym mogę pomóc ?? - kasjerka, jak widać przemiła, podeszła do niej i stanęła patrząc w oczy.
- Jak można jakąś bluzę z kapturem. - powiedziała i zwróciła się w stronę ubrań.
Kobieta chwilę poszperała i wyciągnęła trzy bluzy.
- Niestety nowa dostawa będzie dopiero pojutrze., więc na stanie mamy tylko to.
- Dobrze, wezmę tą czarną. - powiedziała i wskazała na bluzę w bordowe paski zebry.
Poszły obie do kasy , a już po chwili Merry mogła wyjść w nowym ciuszku. Dziewczyna zacignęła rękawy na kopyta i założyła kaptur na głowę tak, by nikt jej za bardzo nie poznał, po czym pokierowała się do hotelu.


Głośna muzyka, napuszczona gorąca woda i parę zapalonych świeczek zapachowych dawały klimat romantyczny, a Merry z kieliszkiem wina w kopytku leżała w wannie i odpoczywała po ciężkim dniu. Po wszystkim wytarła się i poszła do salonu, gdzie znajdowała się sofa,  na której będzie spać. Otworzyła okno i z mokrą głową wyjrzała na zakorkowane ulice. Popijając jeszcze końcówkę wina przyglądała się krajobrazowi. Po opróżnieniu butelki spojrzała jeszcze na zegarek, który pokazywał 00.48 i położyła się spać. Z rana zabierze się za szukanie chłopaka.