czwartek, 17 maja 2018

Od Merry Cd. Warren

- A żebyś wiedział. - Merry lekko się uśmiechnęła i wyjęła odznakę z pod prawego skrzydła odznakę policyjną.
Mina chłopaka przez krótką chwilę zmieniła się z obojętności w coś podobnego do strachu. Dziewczyna schowała przedmiot z powrotem, po czym zaczęła się dalej pytać.
- Jak się nazywasz ??
- A co cię to. Nie masz prawa mnie zatrzymać, a przede wszystkim nie masz podstaw do zrobienia tego.
- Jesteś tego pewien ?? Po pierwsze śpisz w miejscu publicznym. na ławce, po drugie pyskujesz do funkcjonariusza na służbie, a więc kończymy te rozmowy i zapraszam na komisariat. - Dziewczyna już poirytowana podeszła do niego jeszcze trochę i chwytając do za kark pchnęła go w stronę centrum, gdzie obok znajdowało się miejsce jej pracy. Niestety mieli trochę do przejścia, ale nie przeszkadzał jej brak auta. Świeże powietrze dobrze jej zrobi, a może nawet jemu trochę przewietrzy umysł. Chłopak bez żadnego opierania się chwycił jeszcze swój plecak i ruszył równym krokiem przed policjantką. Razem tak przeszli w ciszy parę uliczek, mężczyzna w tym czasie założył kaptur i zdążył zwolnić tępo tak, by Merry zaczęła być dociekliwa.
- Ej halo, proszę iść dalej.
Chłopak zatrzymał się, a chwilę potem odwrócił się w stronę policjantki, przeszedł na jej bok i kopnął pod żebra. Funkcjonariuszka zaczęła się kulić  i wyklinać los pod nosem, gdzie w tym czasie zbiegły zdążył uciec z jej zasięgu wzroku.
- Kurwa... - zaczęła mówić pod nosem, gdy już się podniosła i ogarnęła co się dzieje.
Podleciała na skrzydłach, ponad dachy domów i zaczęła wyszukiwać podejrzanego, lecz nic nie wskazywało na to, gdzie może się on teraz podziewać. Lekko zrezygnowana wylądowała z powrotem na ziemi i pokierowała się w stronę jednego z domów.


Cała podróż nie minęła jej jakoś wyjątkowo długo, przez co już po krótkim czasie stała przed małym, wiejskim domkiem. Żadne światła nie paliły się, a sam dom wyglądał teraz jakby był opuszczony. Dziewczyna zapukała do drzwi, lecz nikt nie raczył jej odpowiedzieć. Gdy zapukała raz jeszcze i otrzymała te same rezultaty postanowił obkrążyć dom, mając nadzieję, że będzie jakieś możliwe wejść do środka. Zaczęła iść, a już za zakrętem mogła dojrzeć skradającego się w stronę wyjścia kucyk, który nieudolnie próbował umknąć jej podpierając się laską. Od razu zareagowała wyskakując tuż przed nim i powalając go na ziemię.
- Jesteś aresztowany.
- Za co niby?! - próbował się wykręcić.
- A czemu zacząłeś uciekać z własnego domu !?
Jeszcze przez chwilę się wyrywał, ale gdy dojrzał jej przewagę poddał się. Na spokojnie już wzięła i zaprowadziła go na komendę, gdzie z godzinnym oporem w końcu powiedział przynajmniej miejsce zamieszkania poszukiwanego przez Merry. Dziewczyna chciała jeszcze przeszukać mieszkanie przetrzymywanego by mieć większe dowody w sprawie.


Po sprawdzeniu całego domu i znalezieniu kilku już tabletek leżących gdzieś pod lodówką postanowiła wrócić na posterunek i dopytać się o pozwolenie wyjechania z miasta dla sprawy. Z lekkim oporem, lecz udało jej się namówić komendanta na tygodniowy wyjazd. Od razu wstawiła wysokiego kucyka do aresztu i poleciała do domu się spakować. Chwyciła za torbę i zaczęła szukać najpotrzebniejszych rzeczy. Gdy w końcu jej się udało, na spokojnie przysiadła przed laptopem i zaczęła szukać jakiegoś hoteliku.


O 7.05 na stację podjechał pociąg , na którego Merry musiała czekać o 30 min dłużej niż to było napisane na rozkładzie. Wsiadła do zatłoczonego przedziału i z trudem znalazła swoje miejsce. Nic dziwnego, że było aż tyle kucyków, wszyscy po odwiedzinach rodzin rodzin w wolny czas wracają do pracy, by całe dnie siedzieć za biurkiem czy sprzątać ulice. Wyjęła z trudem słuchawki z torby i założyła je jak najszybciej. Chciała oderwać się od wrzasku dziecka obok i od rozmów innych.


Po niestety jeszcze dłuższym czasie, ponieważ był kolejny wypadek na torach i trzeba było czekać aż zabiorą pojazdy z drogi, stała na peronie nieznanego jej dotąd miasta. Manehattan wydawał jej się w ogóle innym miastem niż Ponyville. Ogromne budynki i wielka ilość sklepów na każdym rogu trochę ją przeraziła, ale musiała odwiedzić jedno ze świecących miejsc. Przewiesiła sobie torbę przez ramię i ruszyła przed siebie. Zaszła do pierwszego lepszego sklepu z ciuchami i zaczęła szukać czegoś interesującego.
- W czym mogę pomóc ?? - kasjerka, jak widać przemiła, podeszła do niej i stanęła patrząc w oczy.
- Jak można jakąś bluzę z kapturem. - powiedziała i zwróciła się w stronę ubrań.
Kobieta chwilę poszperała i wyciągnęła trzy bluzy.
- Niestety nowa dostawa będzie dopiero pojutrze., więc na stanie mamy tylko to.
- Dobrze, wezmę tą czarną. - powiedziała i wskazała na bluzę w bordowe paski zebry.
Poszły obie do kasy , a już po chwili Merry mogła wyjść w nowym ciuszku. Dziewczyna zacignęła rękawy na kopyta i założyła kaptur na głowę tak, by nikt jej za bardzo nie poznał, po czym pokierowała się do hotelu.


Głośna muzyka, napuszczona gorąca woda i parę zapalonych świeczek zapachowych dawały klimat romantyczny, a Merry z kieliszkiem wina w kopytku leżała w wannie i odpoczywała po ciężkim dniu. Po wszystkim wytarła się i poszła do salonu, gdzie znajdowała się sofa,  na której będzie spać. Otworzyła okno i z mokrą głową wyjrzała na zakorkowane ulice. Popijając jeszcze końcówkę wina przyglądała się krajobrazowi. Po opróżnieniu butelki spojrzała jeszcze na zegarek, który pokazywał 00.48 i położyła się spać. Z rana zabierze się za szukanie chłopaka.

piątek, 13 kwietnia 2018

Od Warrena do Merry

Na Manehattanie nastał kolejny wiosenny ranek. W sumie nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie to, że nie było na niebie słońca. Wszędzie ciemność, którą rozświetlały jedynie uliczne latarnie i światła bijące z okien wielkich wieżowców. Wieczna noc, którą sprowadziła do Equestrii Księżniczka Luna lepiej znana jako Księżycowa Czarownica, trwała w już od dwóch miesięcy. Większość kucyków zdążyła już się przyzwyczaić do nowego porządku świata, jednak w głębi serca wszyscy tęsknili za dniem i światłem... oraz za Księżniczką Celestią. Do tej pory nikt nie wiedział, co się z nią stało.
Gdzieś w centrum Manehattanu w jednym z wielkich wieżowców na dwunastym piętrze spał w najlepsze zielonowłosy kucyk. Miał na sobie ciemnofioletową bluzę, najwidoczniej nie zdążył uszykować się do snu, który zastał go znienacka. Obok niego na łóżku leżał laptop z uruchomioną grą, pewnie był to CS:GO. Na szafce przy łóżku leżał jego nowoczesny telefon, który zaczął po chwili wibrować, a z jego głośnika zaczęła lecieć głośna muzyka. Był to oczywiście rap, ulubiony gatunek muzyczny naszego bohatera. Kucyk mruknął pod nosem ciche przekleństwo i nie otwierając oczu sięgnął po urządzenie. Zielonowłosy próbował przez sen wyłączyć budzik, jednak nie udało mu się to. Musiał w końcu otworzyć oczy, aby uciszyć piosnkę, która zaczynała go już irytować.
Chciał dalej iść spać, jednak musiał dzisiaj jechać do Ponyville. Miał tam umówione spotkanie ze swoim klientem. Warren, bo takie imię nosił zielonowłosy, był dilerem narkotyków. Najczęściej to klienci przyjeżdżali do jego miasta po towar, jednak jeden z jego najlepszych klientów, Cukinia, złamał nogę i tym razem to Warrie musiał do niego pojechać. Nie chciał przecież stracić klienta. Cóż, taka praca. Wstał, zamknął komputer i poszedł odświeżyć się do łazienki.

***

Godzinę później Warren stał na stacji kolejowej i czekając na pociąg jadący do Ponyville popijał swojego ulubionego energydrinka o smaku kocimiętki. Tak, firma "PegasusPower" produkowała najlepsze energetyki w całej Equestrii. Zielonowłosy rozejrzał się po peronie. Chciał wiedzieć, czy przypadkiem nie będzie musiał jechać jednym pociągiem z policjantem. Peron był oświetlony, dzięki czemu widział doskonale wszystkich pasażerów. Niedaleko niego stała jakaś babcia z dwoma źrebakami, które bez przerwy próbowały jej coś opowiedzieć w tym samym czasie, przez staruszka nic nie rozumiała. Trochę dalej stał jednorożec, wyglądał na kogoś bogatego i ważnego, zapewne jechał do Canterlotu. Co chwilę patrzyły na niego jakieś klacze, w sumie trzy całkiem ładne klacze, dałby im 8/10. Jednorożec jednak nie zwracał na nie najmniejszej uwagi. Nie sądził, by ktokolwiek z tych kucyków mógł pracować w policji.
Po kilku minutach obserwowania peronu nadjechał pociąg do Ponyville. Warren otworzył drzwi do nowoczesnej maszyny i wepchał się do środka, nie zwracał najmniejszej uwagi na wysiadających z niego pasażerów. Popchnął na schody jakiegoś piegowatego kucyka, który dziwnie się na niego patrzył.
- Masz jakiś problem?! - krzyknął przez ramię do nieznajomego i nie czekając na odpowiedź tamtego kontynuował przepychanie się w stronę interesującego przedziału.
W końcu znalazł miejsce dla siebie w pustym przedziale dla palących. Wyciągnął swojego epapierosa, nikt tu nie widział, że vapuje. Przy innych palił jedynie prawdziwe papierosy. Nikt nie postanowił usiąść tam, gdzie on, chociaż miał nadzieję, że klacze z peronu dołączą do niego. Pewnie polazły gdzieś za tym bogatym jednorożcem. On też miał nawet dużo pieniędzy ze sprzedawania narkotyków, jednak nie ubierał się tak, aby wszyscy to widzieli. Po co miał przyciągać uwagę innych drogimi ubraniami? W jego zawodzie liczyło się bycie ostrożnym i nie mógł się zbyt rzucać w oczy innych kucyków.
Wyjął ze swojego plecaka słuchawki i włączył na telefonie rap. Reszta drogi upłynęła mu na słuchaniu muzyki i patrzeniu na widoki za oknem vapując czekoladowy liquid. Już w połowie drogi do Ponyville w jego przedziale prawie nic nie było widać, wszędzie unosił się biały dym. Pewnie dlatego na następnych stacjach nikt się do niego nie dosiadł. Jemu to jednak nie przeszkadzało.

***

Na miejsce dotarł dwie godziny później. Ponyville było zwykłą małą wioską. Zanim na świcie zapanowały mroki jego okolice były dosyć przyjazne, jednak po powrocie siostry Celestii przestępczość w tym miejscu znacznie wzrosła. Kręciło się tu dużo wozów policyjnych.
Warren zarzucił na głowę kaptur swojej fioletowej bluzy i kryjąc się w cieniu mniejszych uliczek dotarł do domu swojego klienta. Zapukał do drzwi wiejskiej chatki na uboczu. Drzwi otworzył mu wysoki kucyk podpierający się laską. Kucyki weszły do środka domku i usiadły na starej kanapie w salonie. Warren pogadał przez chwilę z Cukinią, okazało się, że jego klient złamał sobie nogę uciekając przez dziwnymi stworzeniami. Raczej już nie kupi od Warriego LSD. Cukinia chciał wiedzieć co słychać u zielonowłosego, ale ten krótko odpowiadał na pytania. Wolał nie mówić klientom za dużo o sobie, nie chciał mieć problemów, jeśli złapałaby ich policja. Cukinia chyba zauważył, że jego diler nie jest zbyt chętny do rozmowy i poprosił o zamawiany przez niego xanax. Warren wyciągnął z plecaka mały pojemniczek z tabletkami, w zamian dostał pieniądze za nie i koszty dojazdu do Ponyville.
Warren opuścił dom i zapalił papierosa. Miał jeszcze kilka godzin do powrotnego pociągu, więc mógł powłóczyć się po miasteczku. Było tu o wiele mniej światła niż w metropolii, w której mieszkał. Łatwiej będzie się ukryć.

***

W końcu znudziło mu się ciągłe chodzenie po małej wiosce i postanowił położyć się spać na pobliskiej ławce. Nie przechodziło tu zbyt dużo kucyków. Pomyślał, że jest tu w miarę bezpiecznie. Podłożył plecak pod głowę i poszedł spać. Gdyby ktoś chciał go zaatakować lub okraść miał w kieszeni bluzy swój złoty pistolet.

***

- Proszę wstać - Warren usłyszał nad uchem damski głosik.
Zdezorientowany ogier wstał z ławki. Zobaczył przed sobą fioletową klacz o dwukolorowych oczach i dużej ilości blizn. W świetle latarki, którą trzymała w ręce jej włosy mieniły się w różowych i niebieskich kolorach. Zafascynowała go ich nietypowa barwa, jednak po chwili oderwał wzrok od włosów klaczy i rzucił do niej krótkie:
- Czego?
- Nie widziałam cię wcześniej w Ponyville, a mieszkam tu dość długo - klacz spojrzała podejrzliwie na zielonowłosego.
- Przyjechałem pozwiedzać.
- Pozwiedzać? - Warren czuł jak oczy nieznajomej próbują go prześwietlić. - Skoro przyjechałeś pozwiedzać czemu znalazłam cię śpiącego na ławce?
- Wstałem wcześnie. Byłem zmęczony.
- Czemu nie poszedłeś więc do hotelu?
Warren był niemal pewny, że osoba, z którą właśnie rozmawia nie jest zwykłym obywatelem. Dobrze, że nie miał już przy sobie żadnych narkotyków. Chciał jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.
- Okazało się, że wziąłem ze sobą za mało pieniędzy.
- Nie masz tu przypadkiem żadnych znajomych?
Kiedy ona w końcu da sobie spokój?
- Nie.
- To bardzo ciekawe - uśmiechnęła się pod nosem klacz. - Jakieś trzy godziny temu widziałam cię, kiedy wchodziłeś do domu na drugim końcu miasta.
Zielonowłosy poczuł niepokój. Był pewny, że nikogo nie było na ulicy, kiedy wchodził do chatki Cukinii. Czy to możliwe, że... Cukinia współpracował z policją? Czy to wszystko było zaplanowane? Postanowił jednak się opanować i nie dać po sobie poznać żadnych emocji.
- Nie starczyło mi pieniędzy na wodę. Wszedłem do przypadkowego domu, właściciel tego domu poratował potrzebującego - przechylił lekko głowę i patrzył jej prosto w oczy. - A cotyle pytań zadajesz, laska? Z policji jesteś?

Merry?

środa, 21 lutego 2018

Zaufanie jest jak zapałka...

Zaufanie jest jak zapałka,
drugi raz jej nie odpalisz.

Obrazek autorstwa administratorki bloga - CzarnejMamby (nick z discorda)
Godność: Jej pełne imię brzmi Merry Misfortune, lecz dla przyjaciół pozwala sobie na zwykłe Merry
Płeć: Jest to klacz, która dumnie pokazuje swoje wdzięki.
Orientacja: Merry niestety ma pociąg do obu płci, przez co jak się upije nikt nie jest bezpieczny w jej otoczeniu.
Sympatia: Podkochuje się w Mustangu
Wiek: 18 lat
Rasa: Pegaz
Pochodzenie: Merry urodziła się w Claudsdale, lecz po śmierci rodziców wyprowadziła się z rodzinnego miasta.


Zdjęcie autorstwa Czarnej Mamby

Tytuł:
"Początkująca sława"

Poziom: 1
EXP: 68/100
Głos: Weronika Bochat
Praca: Policjantka
Rodzina: Jej rodzice zostali brutalnie zamordowali, więc nikt przy młodej klaczy nie został, a rodzeństwa się nie doczekała.
Aparycja: Kucyk jest fioletowego ubarwienia z czerwonymi znaczeniami na linii grzywy, skrzydłach, jak i przy kopytach, i oczach. Włosy jak na górze tak i na dole są puszyste powiewające delikatnie na wietrze. Ich kolor przypomina galaktykę z różowymi jak i niebieskimi plamkami. Jej pełne rozkoszy ślepia, wpatrzone w dal, są przeciwnych kolorów- prawe oko koloru nieba a lewe piekła. Na pyszczku rzadko można spotkać szczery uśmiech, przez co często wygląda jakby była myślami gdzie indziej. Uszy zdobią małe, czarne kolczyki. Jej lewe ucho widocznie nadgryzione, sama wycięła by pokazać sobie że jest silna i się nie podda.
Znaczek: Swój znaczek Merry zauważyła dopiero po jakimś czasie, gdyż przeżywała jeszcze to co się wtedy stało. Dziewczyna sama nie wie co oznacza złamane, krwawiące i zaszyte serce, lecz może się tylko domyślać że to miłość, zrozumienie, zemsta i może odwaga. Talenty i Zainteresowania: Dziewczyna interesuje się różnorakimi brońmi. Jej ulubionym serialem telewizyjnym jest "Malanowski i partnerzy", uwielbia te zagadki, a czasem sama chce uczestniczyć w takich akcjach. Jej stałym zainteresowaniem jest... cisza. Kocha wsłuchiwać się w świsty wiatru czy szumy drzew. Lubi tylko białą czekoladę, chociaż jej ulubionymi słodyczami są żelki. Jak tylko ma czas wolny czy nawet i przy pracy, lubi wszystkie chwile popijać słodką herbatą. Merry w dzieciństwie miała indywidualne zajęcia z celnictwa, przez co teraz prawie nic jej nie umknie. Swoim skrzydłom zawdzięcza prędkość jak i wysokość na którą może się wznieść. Kiedyś nawet myślała by może zacząć występować na Wonderbolts, lecz jej marzenia legły w gruzach. Lubi śledzić ludzi nawet i bez celu, tylko po to by, niestety z rozczarowaniem, patrzeć na osobę na jej celowniku jak skacze z innym kucykiem na łóżku. Popija też czasem alkohol by zobaczyć na co ją stać po pijaku, lecz nie robi tego często, gdyż wie jak to się następnego dnia kończy. Często przyjmuje randomowe „misje” od ludzi z chodnika z pomocą w zamian za szacunek i może trochę złota.

Charakter: Merry Misfortune jest realistką, lecz czasem się jej zdarzą myśli pesymistyczne. Dziewczyna uwielbia przebywać w otoczeniu innych kucyków, lecz tylko tych których już zna. Boi się nieznajomych, przez co ma wielkie podejrzenia o cokolwiek przypadkowe osoby na ulicy, lecz z tej cichej i wstydliwej dziewczyny może czasem wyjść demon, a wtedy nikt nie jest bezpieczny. Gdy jest wkurwiona może nawet zdemolować cały pokój. Ubóstwia siedzieć na polu i patrzeć w gwieździe niebo przy głośnej muzyce, to ją uspokaja. Niezależnie od sytuacji potrafi być złym jak i dobrym gliną. Ma mocną psychikę do krwi, ran, czy wnętrzności na wierzchu, ale jak przygląda się swoim poparzeniom chce jej się płakać. Z pozoru stara się stwarzać cichą i pozytywnie nastawioną do życia. Sama sobie wyznacza drogę którą chce iść. Dziewczyna ma dystans do siebie, ale jak już ktoś przegina potrafi pieprznąć go w twarz i się oddalić. Kocha kryminały i fantastykę, przez co jej wszystkie szafki są zawalone książkami. Nie potrafi odmówić pomocy i rwie się nawet do tego by tylko zakleić plasterek. Ma słabą głowę do alkoholu, i po wypiciu nawet malinowego Redds'a jej policzki stają w płomieniach. Ma odrazę do papierosów i narkotyków, krztusi się wtedy dymem. Jest wstydliwa co do pokazania się nago przed publicznością, boi się wtedy co ujdzie mogą o niej pomyśleć.

Uczyła się samoobrony, teraz jest na etapie szkoły policyjnej. Lubi swoją pracę ze względu na łapanie opryszków i bawienie się z nimi w kotka i myszkę jak spierdalają od czerwono-niebieskiego światła jej wozu. Prawo jazdy zrobiła za pierwszym razem, lecz się tym tak nie chwali, chodź lubi sobie udowadniać że jest lepsza niż jej się wydaje. Niestety z tej poprawnej kobiety jest też coś odwrotnego. Wtedy gdy nie jest na służbie "zwiedza" sklepy z bronią palną. W domu posiada półkę pod dywanem gdzie trzyma to zabójcze gówno, gdyż jest po prostu na to napalona. Po śmierci rodziców nigdy dotąd nie miała spokojnego snu. Jeszcze nie miała swojego pierwszego razu. Wydaje jej się że chłopacy to zdradzieckie stworzenia, przez co na razie nie zamierza zawierać jakiś związków. Jest zboczona ale potrafi się opanować przy nieodpowiednich osobach.
Historia: Merry swoje dzieciństwo miała idealne, wszędzie służący, którzy wszystko za mną robili, rodzice, co zawsze się z nią bawili i wszystko co sobie zażyczyła miała w mgnieniu oka. Może to dlatego że jej rodzice byli wysoko ustawieni i mieszkała w ogromnej willi. Lecz zawsze co dobre musi się skończyć. Pewnej nocy, a dokładnie w noc piętnastych urodzin Merry, gdy wszyscy już spali, grupka zamaskowanych kucyków wtargnęła na ich posesję i zaatakowała rodzinę. Najpierw wszystkich związali, potem okradli cały dom. Gdy w końcu skończyli rabunek wrócili do ofiar gdzie najpierw zamordowali pana domu. Matka jak i jej córka wylewały ogromne ilości łez. Zamaskowani podeszli do nich i na początek zgwałcili matkę dziewczyny na śmierć. Merry krzyczała żałośnie za rodzicami, wiedząc że i tak to ich nie wskrzesi. Bandyci z rozpalonego już kominka wyjęli rozżarzony pogrzebacz i zaczęli nim robić znaki na ciele dziecka. Przez ich zabawę, dziewczyna ma teraz znakowania nad kopytami, wzdłuż grzywy, przy oczach, i na skrzydłach. W ostatnich chwilach pobytu morderców w willi, wszyscy zdjęli maski a dziewczyna mogła dokładnie się im przyjrzeć. Zaraz potem wywalili rozżarzone węgielki na podłogę i czekali aż zapłonie. Gdy dojrzeli pierwsze iskry i płomienie wybiegli z domu zabierając swoją zdobycz. Merry czekała dusząc się w środku na pogotowie, czy straż pożarną. Gdy trafiła do szpitala była już nieprzytomna. Mało kto wierzył w jej uzdrowienie. Po paru miesiącach dziewczyna wyszła o własnych siłach ze szpitala i postanowiła sobie, że znajdzie ich i zrobi wszystko by zapłacili za swoje czyny. Lokacja: Obecnie zamieszkuje Ponyville, tylko dlatego że są tu częstsze zbrodnie niż w „idealnym” mieście Canterlot.



Ciekawostki: - Uwielbia swoją pracę. - Boi się robali jak i pająków. Poprostu się ich brzydzi i nie zamieża mieć z nimi żadnej styczności, jak i fizycznej tak i psychicznej. - Zawsze chciała być psychologiem, przez co umie pobagać ludziom. - Kiedyś miała małego smoczka o niebieskim ubarwieniu, lecz niestety zwierządko ratując życie swojej właścicielki poświęcił swoje. - Była kiedyś bliska wylania z pracy, z powodu pomocy złoczyńcy, lecz na jej szczęście została w tym fachu. - Pod lewych skrzydłem skrywa mały sztylecik do samoobrony. - Ma bogatą kolekcję broni kalnych. Monety: 300
Ekwipunek: -
Pokonani antagoniści: 0 Zdobyte tytuły: "Nowicjusz", "Początkująca sława" Pupil: Brak Właściciel: CzarnaMamba



Statystyki
Siła - 600 | Moc - 0 | Technika - 500 | Zręczność - 300 | Zwinność - 650
Równowaga - 450 | Szybkość - 500 | Ukrycie - 750

czwartek, 1 lutego 2018

Jak ja kocham to życie...

Jak ja kocham to życie,
kiedy ja się bawię, a wy śpicie.



Godność: Ów ogier nazywa się Drug Warren [czyt. Drag Łoren]. Imię nadali mu rodzice-ćpuny, którzy od samego początku wiedzieli, że ich syn kiedyś spróbuję narkotyków. Inni mogą do niego mówić po prostu Warren, Warrie [czyt. Łori], Druggie [czyt. Dragi], Green [czyt. Grin, z j. ang. zielony], Greenie [czyt. Grini], Młody W albo per Ćpun. Jego ulubione ksywy to Warrie i Greenie.
Płeć: Może ma trochę dłuższe włosy, ale nie jest klaczą i w najbliższym czasie nie zamierza zmieniać płci. 
Orientacja: Heteroseksualny
Sympatia: Nie szuka dziewczyny na stałe i nie chce się wplątywać w poważne związki. Chciałby mieć raczej 'loszkę', z którą mógłby zrobić dosłownie wszystko oraz - co najważniejsze - ta nie zabraniałaby mu ćpać, co więcej według Warrena idealna laska powinna ćpać. I to dużo. I być na każde jego zawołanie.
Wiek: 18 lat
Rasa: Kucyk ziemski
Pochodzenie: Urodził się na Manehattan, dorastał tam i do tej pory tam mieszka.

Zdjęcie wzięte z google grafiki
Tytuł: "Początkująca sława"
Poziom: 1
EXP: 67/100
Głos: Marioneix
Praca: Jest dilerem i zarabia na tym całkiem sporo monet. Nie zamierza naleźć sobie "legalnej" pracy, gdyż jest zbyt leniwy, żeby zarabiać w tradycyjny sposób.
Rodzina: Rodzice Drug Warrena byli ćpunami. Brali heroinę i obydwoje umarli z przedawkowania. Najpierw skończyło się życie jego matki, potem ojca. Do ojca był bardziej przywiązany i jego śmierć była do niego szokiem. Rodzeństwa nie miał, ale od zawsze jego marzeniem było mieć starszego brata. Po śmierci rodziców starszego brata zastępował mu jego kumpel od ćpania o ksywie Żyła.
Aparycja: Ćpun jest wysokim ogierem o jasnoszarej sierści. Jego włosy są zielone, czym bliżej głowy, tym są ciemniejsze. Warren nosi wysoko ustawioną na żel grzywkę. Po bokach głowy ma dłuższe włosy, opadają one na jego ramiona. Oczy ma duże, o zielonej barwie. Okalają je czarne rzęsy. Ubiera się z reguły w bluzy. Jego ulubiona bluza to ciemnoniebieska bluza z logiem ALCMDZ. Jako człowiek ma zielone włosy średniej długości. W uszach ma duże tunele. Jako człowiek ma jednego złotego zęba - trójkę z prawej strony. Ma też tatuaże. Zaczynają się na łopatkach, a kończą przed łokciami i przedstawiają skrzydła, jako że zawsze chciał potrafić latać tak, jak pegazy czy alikorny. Na plecach, rękach, nogach i na brzuchu chłopaka widnieje kilka brzydkich blizn - pozostałości po bójkach. Jako człowiek Drug Warren ubiera się z reguły w czarne bluzy, dresy albo jeany i swoje ulubione czarno-szare buty marki Adidas. Czasami zakłada na szyję wisiorek z krzyżem.
Znaczek: Znaczkiem Druggie'go jest liść marihuany wpisany w płomień ognia. Nawiązuje to do płonącego krzewu z Biblii. Sugeruje to, że jest on narkojezusem. Warren zdobył go, kiedy pierwszy raz w życiu zapalił zioło, czyli dosyć wcześnie - miał wtedy zaledwie dwanaście lat. Odkrył on przez to, że ćpanie jest jego największym talentem.
Talenty i Zainteresowania: 
Talenty: Warren potrafi rozróżniać rodzaj marihuany zaraz po powąchaniu jej. Potrafi też szybko zwijać blanty, z czego jest niesamowicie dumny. Lubi to robić i zawsze chętnie pomoże swoim kolegom, którym nie chce się tego robić. Potrafi zwijać je na różne sposoby, nie tylko te tradycyjne.
Niewątpliwie talentem zielonowłosego jest to, że potrafi się całkiem dobrze bić. Miał za sobą kilkanaście ulicznych bójek i tylko nieliczne przegrał. Ale m swoje zasady - klepie tylko tych, którzy mu wiszą hajs albo powiedzą o nim bądź o jego kumplu lub dziewczynie coś złego. Może nie traktuje klaczy tak, jak się powinno, ale nie da nikomu nic złego o nich powiedzieć.
Innym talentem Ćpuna jest to, że potrafi dobrze rysować. Szczególnie dobrze idą mu obrazki w stylu anime i rysowanie kredkami. Jego słabą stroną jest malowanie. Nigdy nie wiedział jak ma mieszać kolory, żeby wyszedł mu odcień, który chce pozyskać, a cieniowanie idzie mu jeszcze gorzej. Większość jego obrazków malowanych farbami skończyło w piecu.
Drug Warren potrafi dobrze grać w gry, co jest niewątpliwie jego talentem. Kiedy był mały rozwalił wszystkie bossy w Tekkenie, ale potem mama rozwaliła mu pada na głowie. Obecnie gra najczęściej w Counter Strike, gdzie ma rangę Global Elite i Call of Duty. Zdarza mu się też grać w GTA, Sniper Elite i Assasins Creed. Do jego nadludzkich, chociaż nie wiem czy to dobre słowo, umiejętności należy także wbicie setnego poziomu w Paincie. Kiedyś rozmyślał nad tym, czy nie zacząć nagrywać filmików o tym, jak gra w gry, ale jednak zrezygnował z tego pomysłu.
Potrafi szybko biegać. Przydaje się mu to podczas ucieczek przed policją, które sam prowokuje (więcej zdradzę w "charakterze"). Czasami lubi sobie pobiegać z własnej woli. Nie na bieżni, w zamkniętym pomieszczeniu, tylko na świeżym powietrzu.
Jest złodziejem. Potrafi ukraść sąsiadce kilogram jabłek tak, żeby się nie skapnęła. Ale robi to tylko kiedy jest taka potrzeba. Czyli nie chce mu się iść do sklepu po jedzenie. Bo po co ma się trudzić i iść te kilkadziesiąt metrów do marketu, skoro sąsiedzi mają pełno niepotrzebnego im jedzenia? 
Zainteresowania: Drug Warren interesuje się wszystkim, co związane jest z narkotykami, ich pochodzeniem, historią, działaniem, Lubi ciągle się dowiadywać o nich czegoś nowego, czego przedtem nie wiedział. Wiedza ta przydaje się w jego pracy i jest mu w niej bardzo potrzebna. Najczęściej informacje takie zdobywa od znajomych ćpunów albo z forów internetowych, jego ulubione forum tego typu to naćpani.eq.
Oprócz narkotyków interesuje się także energetykami. Lubi próbować nowych smaków, nowych firm. Jednak jego ulubiona firma produkująca napoje energetyzujące to ManePower. Ich napoje są gęstsze od innych i nie są gazowane, dlatego tak mu smakują. Drug Warren ma w domu kolekcję puszek po tych piciach, z czego każda z dziewięćdziesięciu kilku puszek jest po innym rodzaju picia.
Greenie bardzo lubi w wolnym czasie przeglądać internet, oglądać memy i filmiki na EquestriaTubie - stronie internetowej, na której można umieszczać lub oglądać filmiki. Jeszcze częściej niż ogląda filmiki lubi słuchać muzyki. Lubi w szczególności słuchać rapu, to jego ulubiony gatunek muzyczny.
Interesuję się epapierosami, sam jest vaperem, ale niewiele osób o tym wie. Przy innych raczej pali zwykłe papierosy. Warren ma w domu kilka modów, mechaników i boxów. Ponadto potrafi własnoręcznie skręcać grzałki i robić własne liquidy.
Interesuje się również grą na gitarze. Ale nie można tego jego talent. Kiedy próbuje coś zagrać spod jego kopytek wychodzi tylko nieprzyjemne brzdąkanie. Chciałby się nauczyć grać, ale jest zbyt leniwy, żeby zapisać się na jakieś zajęcia w szkole muzycznej. Woli pozostać przy swojej nieumiejętnej grze. 
Charakter: Drug Warren jest pewnym siebie kucykiem. Nie boi się nowych wyzwań, lubi je. Dla zielonowłosego nie jest problemem podejść do nieznajomej osoby na ulicy i porozmawiać z nią. Rozmawiać może o wszystkim, tematy tabu dla niego nie istnieją. Jednak ma kilka swoich tajemnic, których nikomu nie chce zdradzić. Chyba każdy ma sekrety, o których nie powinni wiedzieć inni. Jedną z tych tajemnic jest to, że choruje na depresje. Nie chodzi do psychiatry, nie bierze leków. Jest to dla niego powód do wstydu. Nie chce nawet sam przed sobą przyznać, że jest chory. Czasami ma myśli samobójcze, czasami chce skończyć życie. Nieraz przykładał sobie swój pistolet do głowy. Chciał sobie strzelić w głowę. Jednak zamiast tego szedł się naćpa. Tylko wtedy ataki depresji odpuszczały. Co ciekawe depresja łapie go tylko w jego domu. Dlatego najczęściej spędza czas poza nim. Lubi włóczyć się po ulicach, chodzić po ruinach za miastem czy spędzać czas ze swoimi ziomkami. Warren lubi dziewczyny, mimo że traktuje je przedmiotowo. Lubi się nimi otaczać. Uważa, że laski na niego lecą. W końcu jest znaczącym manehattańskim dilerem! Jaka dupeczka nie chciałaby być takim jak on...? Nie jest typem tolerancyjnego kucyka - Warren nienawidzi homoseksualistów. Kiedy widzi obściskujących się homosiów ma ochotę spuścić im ostre lanie. Nienawidzi również policji, chociaż nie uważa się za JP. Po prostu przeszkadzają mu w "uczciwej pracy". Greenie czasami bywa chamski, a nawet arogancki i bezczelny, ostatnimi czasami często mu się to zdarza. Ale kiedy jest taka potrzeba potrafi być wyjątkowo miły. Kuc potrafi niezwykle przekonywać innych do podejmowania decyzji, które on chce, aby podjęli. Pomaga mu to w sprzedawaniu narkotyków, bo może wkręcić innym je za wyższą cenę. Potrafi szybko poodejmować decyzje. Jest też dobrym kłamcą. Potrafi nakłamać komuś prosto w oczy i nie ma przez to wyrzutów sumienia. Nie odzywa się ani zbyt rzadko, ani nie papla o wszystkim bez zastanowienia. Lubi rozmyślać, szczególnie, kiedy się naćpa. Jest leniwy, ale kiedy musi potrafi się zebrać w sobie i zrobić to, co należy. Warrie jest raczej realistą, chyba że ma akurat atak depresji. Jest uzależniony od adrenaliny. Mimo, że potrafi ukryć się przed policją, czasami sam daje się im przyłapać, żeby tylko móc poczuć jak w jego żyłach płynie cudowna adrenalina. Kiedy ucieka przed stróżami prawa uwielbia czuć, jak jego płuca płoną tak, że nie może wziąć oddechu, mięśnie piekielnie bolą, a w głowie ma totalną pustkę, jest tam tylko jedna myśl: "nie mogę się teraz poddać". Biegnie przed siebie, jak najdalej, jak najszybciej. Cudowne uczucie. Jest "trochę" zboczony, ale mu to nie przeszkadza. Uważa to za swoją zaletę, a nie wadę. 
Historia: Rodzice Warrena byli ćpunami. Matka Druggie'go umarła, kiedy miał zaledwie dziewięć lat, ojciec cztery lata później. Bardzo to przeżywał, bo był z nim mocno związany. Ale to właśnie przez ojca zielonowłosy wpakował się w narkotyki. Jego ojciec dał mu pierwszy raz marihuanę Warrenowi na urodziny, kiedy ten skończył dziesięć lat. Potem często brali różne narkotyki zaczynając od LSD po te twarde typu kokaina czy heroina. Po śmierci ojca Warren dużo ćpał, żeby pogodzić się z jego odejściem, bo wtedy nie musiał o tym myśleć. Wtedy o niczym nie myślał. Było tak cudownie. Młody Warren nie odziedziczył po rodzicach zbyt wielu pieniędzy i niedług po śmierci ojca mu się skończyły. Nie mógł jeszcze pracować, był za młody. Ale miał w domu dużo narkotyków po rodzicach, postanowił więc zacząć nimi handlować. Po jakimś czasie stał się jednym ze sławniejszych dilerów w jego okolicy i znalazł sobie dużo kumpli. Zaczął chodzić z nimi do klubów, imprezować. Jego znajomi potrafili przekonać pięścią ochroniarzy, by go przepuścili, mimo że nie miał skończonych osiemnastu lat. Najbardziej lubił Żyłę, kucyka starszego od niego o pięć lat. To on nauczył go się bić. Nie szło to Warrenowi na początku zbyt dobrze, ale po pewnym czasie zaczęło mu to wychodzić i nauczył się kilku przydatnych chwytów. Żyła załatwił też Ćpunowi złoty pistolet, jakby miał z kimś większe problemy. Z czasem zaczął coraz więcej zarabiać na dilowaniu i udało mu się wyremontować mieszkanie po rodzicach. 
Lokacja: Ćpun mieszka na Manehattanie. Ma tam małe mieszkanie, ale zupełnie mu ono wystarcza i za nic by go nie zamienił. Mieszkanie Warrena mieści się w centrum miasta, niedaleko stacji metra. Lubi słuchać przejeżdżających pociągów, gdzieś tam daleko w dole. Jego mieszkanie jest dość wysoko, bo mieści się na dwunastym piętrze. Mieszkanie Warrena składa się z dwóch pokoi - gościnnego i jego sypialni, kuchni, salonu i łazienki. W swojej sypialni ma on dwuosobowe łóżko tak na wszelki wypadek jakby jakaś jego laska zamierzała wpaść i dwie szafy na swoje bluzy. W salonie ma dużą sofę, na przeciwko której wisi nowoczesny telewizor, który kupił za pieniądze z dilowania. Rzadko ogląda on telewizję, ale urządzenie to jest mu potrzebne do grania na konsoli. W salonie ma dużo zdjęć - ze znajomymi, z rodzicami, z laskami, ma nawet swoje ulubione kadry z filmów pornograficznych.
Ciekawostki:
*Jego ulubione zwierzęta to szczury. Najbardziej lubi te łyse;
*Lubi zwiedzać inne miasta Equstrii, ale nie chce się wyprowadzać z Manehattanu;
*Próbował kiedyś "normalnej" pracy. Zatrudnił się w dużym markecie, ale przeszkadzał mu z góry wyznaczony grafik i długo tam nie wytrzymał. Zrobił awanturę, napluł szefowi na buty i nigdy się już tam nie pojawił;
*Miał kiedyś sprawę w sądzie o pobicie jednego ze swoich klientów, którzy nie chcieli mu zapłacić. Na szczęście miał dobrego prawnika i udało mu się uniknąć więzienia;
*Jego ulubione energetyki są produkowane w Fillydelphii;
*W domu hoduje kaktusy;
*Kiedy zafarbował włosy na fioletowo;
*Lubi jeździć pociągami;
*Ma słaby wzrok i musi nosić soczewki. Ma jedną parę okularów, ale nie chodzi w nich.
Monety: 300 monet
Ekwipunek:
- złoty pistolet
- torba z narkotykami
- ma z zanadrzu pełno energetyków
- pigułki, po połknięciu których staje się niewidzialnym
Pokonani antagoniści: 0
Zdobyte tytuły: "Nowicjusz", "Początkująca sława"
Pupil: Na razie nie ma pupila, ale myśli nad kupieniem sobie szczura.
Data dołączenia: 1.02.2018 r.
Właściciel: Discord: Dimitri




Statystyki
Siła - 700 | Moc - 0 | Technika - 400 | Zręczność - 300 | Zwinność - 500
Równowaga - 400| Szybkość - 700 | Ukrycie - 250

niedziela, 21 stycznia 2018

Powrót koszmaru

Był wczesny ranek, tak wczesny, że słońce jeszcze nie wyłoniło się zza horyzontu, jednak w Ponyville nikt nie spał, a wszystkie kucyki zgromadziły się w ratuszu. Z jakiego to powodu zapytacie? Dzisiaj było wielkie święto, na które wszyscy czekali, a dokładniej Wigilia Wielkiego Święta Słońca. Był to najdłuższy i najbardziej słoneczny dzień w całym roku. Koniki czekały na ten dzień przez cały rok, albowiem to właśnie tego dnia każdego roku księżniczka Celestia przyjeżdżała do Ponyville, aby obudzić słońce. Tego roku nie było inaczej.
Wszystkie światła na sali zgasły, z wyjątkiem jednego - tego, które oświetlało scenę. Kucyki z zapartym tchem wpatrywały się w scenę; wyczekiwały aż burmistrz miasteczka wyjdzie na nią i wygłosi swoje przemówienie. Wszyscy czekali aż księżniczka słońca w końcu się pojawi. Wszystkie zgromadzone kucyki zaczęły się już niecierpliwić. Czemu jeszcze nikogo nie ma? Czy może księżniczka Celestia o ich zapomniała? Albo stało jej się coś złego? Jednak chwilę później kucyki usłyszały świergot ptasiego chóru dyrygowanego przez nieśmiałego pegaza o imieniu Fluttershy. Ptaki śpiewały tak pięknie, że serca obserwatorów zabiły szybciej. Na scenę weszła starsza klacz o brązowej sierści i z siwą grzywą. Nie mógł być to nikt inny jak pani burmistrz. Pegazy i alikorny wzleciały wyżej na swoich silnych skrzydłach, aby móc lepiej widzieć scenę.
- Panie i powie, wszystkie moje drogie kucyki, które się tu zebrały chciałam wam tylko ogłosić, że ja, burmistrzyni Ponyville, mam zaszczyt ogłosić za otwarte obchody Letniego Święta Słońca! - powitała wszystkich klaczka, a wokoło rozległy się brawa i okrzyki zadowolenia.
- Za kilka minut - kontynuowała burmistrzyni. - Już za parę minut będziemy mogli podziwiać wschód słońca i zaczniemy się cieszyć najdłuższym dniem w roku. Jak zawsze powita go z nami nasza ukochana księżniczka. Pozwólcie, że am przedstawię jedyną i niepowtarzalną władczynię naszej Equestrii. Tą niesamowitą klacz, która co dnia sprowadza na niebo słońce i księżyc, miłościwą, dobrą, służącą zawsze dobrą radą, siejącą pokój i miłość - Księżniczkę Celestię!
Ptasi chór znowu zaczął śpiewać, a Rarity, która dzielnie pomagała w przygotowaniach do święta, chwyciła w pyszczek linę, która miała odsłonić zasłonę na balkonie nad sceną. Właśnie tam, jak co roku, miała być księżniczka słońca. Kucyki z niecierpliwością wpatrywały się w kotary, zza których miała za chwilę powitać ich Celestia. Na samą myśl o tym, malował im się na pyszczkach uśmiech. Zasłony powoli się rozsunęły. Powoli, powolutku, aż kucyki w końcu zobaczyły księżniczkę... zaraz, zaraz, gdzie jest księżniczka Celestia?! Nie było jej na balkonie i spanikowane kucyki rozejrzały się po sali. Bezskutecznie - księżniczki nigdzie nie było.
- Gdzie jest księżniczka?! Co teraz będzie?! - krzyczały jeden przez drugiego.
Burmistrzyni Ponyville z zakłopotaniem postanowiła opanować całą sytuację. Miała nadzieję, że księżniczka zaraz się zjawi.
- Nie martwcie się, moi drodzy! Księżniczka zaraz tutaj przybędzie i wszystko się wyjaśni. Proszę zachować spokój i nie panikować.
- Ale księżniczki tu nie ma! - zawołała z balkonu przerażona Rarity.
Wtem na balkonie zaczęło się coś dziać. Pojawiła się nie wiadomo skąd błękitna, tajemnicza mgła. Wiła się i kotłowała i nagle się rozstąpiła. Oczom wszystkich kucyków ukazała się czarna, smukła i dumna postać. Był to alikorn, ale zupełnie inny od znanych wszystkim alkornów. Czarna klacz nie wyglądała na dobrą i pomocną, niczym księżniczka Celestia. Z jej oczu emanowała czysta nienawiść. Załopotała swoimi wielkimi skrzydłami. Kim była i czego chciała od mieszkańców Ponyville? Kucyki miały problem z rozpoznaniem, kim jest owa cienista postać, jednak jeden z kucyków już wiedział. Był to nikt inny jak siostra Celestii.
- Księżniczka Luna... - wyszeptał z trwogą w głosie ogier z białą grzywą.
- Witajcie moi kochani poddani. Jakże cieszy mnie widok waszych przerażonych, słodziutkich pyszczków - zaśmiała się Księżycowa Czarownica.
Jeden z alikornów zebrał się na odwagę i wydusił z siebie:
- Co zrobiłaś z naszą księżniczką?!
Czarna klacz zaśmiała się.
- A co? Ja nie jestem dla was dość królewska? - a po chwili dodała szorstkim głosem: - Nie wiecie kim jestem? Już mnie nie rozpoznajecie, bo nie było mnie tu przez całe tysiąc lat? Nie czytaliście nigdy legendy o mnie? Nie potraficie nawet dostrzec znaków? - mówiąc to klacz sfrunęła z balkonu i stanęła wśród przerażonych obywateli miasteczka. Wszyscy cofnęli się kilka kroków w tył. Wszyscy, z wyjątkiem owego ogiera z białą grzywą, który wyszedł na przeciw złej istocie i tym razem śmielszym głosem rzekł:
- Ja wiem, kim jesteś. Jesteś siostrą księżniczki Celestii, a twoje imię brzmi Luna.
- Proszę, proszę - powiedziała księżniczka księżyca. - Czyli jednak ktoś z was mnie pamięta. A może wiesz, po co was odwiedziłam?
- Jesteś tu po to... po to... po to, żeby... - wyjąkał białowłosy ogier, z którego nagle wyparowała cała śmiałość.
- Jestem tu po to, aby zabrać wam dzień. Od dzisiaj noc będzie trwała już wiecznie! - zaśmiała się szaleńczo Księżycowa Czarownica, a nad głowami kucyków pojawiła się błękitna mgła i zaczęła szaleńczo wirować pod sufitem ratusza. Za oknami kucyki ujrzały szaloną burzę z piorunami przecinającymi niebo.
- Brać ją! - rozkazała strażnikom burmistrzyni. - Ona na pewno wie, gdzie jest księżniczka Celetia!
Strażnicy podlecieli do czarnego straszydła, ale tamta strzeliła w nich piorunami i biedne kucyki padły martwe na ziemię.
- Nie radzę nikomu się zbliżać! - syknęła czarnoskrzydła po czym zamieniła się w błękitną mgłę i uciekła z budynku ratusza.
Część kucyków wybiegła za nią, reszta została wewnątrz budynku. Na dworze panowały egipskie ciemności. Nieprzenikniona ciemność niczym czarna woda otoczyła kucyki. Czy tak miała teraz wyglądać Equestria? Miała być pogrążona w bezgranicznej ciemności, a na jej czele miała stać siejąca postrach siostra Celestii? Czy istnieje jakikolwiek sposób, aby pokonać księżniczkę Lunę i pozbawić ją władzy? Czy księżniczka słońca zostanie odnaleziona? Tego nie wie nikt...