Był wczesny ranek, tak wczesny, że słońce jeszcze nie wyłoniło się zza horyzontu, jednak w Ponyville nikt nie spał, a wszystkie kucyki zgromadziły się w ratuszu. Z jakiego to powodu zapytacie? Dzisiaj było wielkie święto, na które wszyscy czekali, a dokładniej Wigilia Wielkiego Święta Słońca. Był to najdłuższy i najbardziej słoneczny dzień w całym roku. Koniki czekały na ten dzień przez cały rok, albowiem to właśnie tego dnia każdego roku księżniczka Celestia przyjeżdżała do Ponyville, aby obudzić słońce. Tego roku nie było inaczej.
Wszystkie światła na sali zgasły, z wyjątkiem jednego - tego, które oświetlało scenę. Kucyki z zapartym tchem wpatrywały się w scenę; wyczekiwały aż burmistrz miasteczka wyjdzie na nią i wygłosi swoje przemówienie. Wszyscy czekali aż księżniczka słońca w końcu się pojawi. Wszystkie zgromadzone kucyki zaczęły się już niecierpliwić. Czemu jeszcze nikogo nie ma? Czy może księżniczka Celestia o ich zapomniała? Albo stało jej się coś złego? Jednak chwilę później kucyki usłyszały świergot ptasiego chóru dyrygowanego przez nieśmiałego pegaza o imieniu Fluttershy. Ptaki śpiewały tak pięknie, że serca obserwatorów zabiły szybciej. Na scenę weszła starsza klacz o brązowej sierści i z siwą grzywą. Nie mógł być to nikt inny jak pani burmistrz. Pegazy i alikorny wzleciały wyżej na swoich silnych skrzydłach, aby móc lepiej widzieć scenę.
- Panie i powie, wszystkie moje drogie kucyki, które się tu zebrały chciałam wam tylko ogłosić, że ja, burmistrzyni Ponyville, mam zaszczyt ogłosić za otwarte obchody Letniego Święta Słońca! - powitała wszystkich klaczka, a wokoło rozległy się brawa i okrzyki zadowolenia.
- Za kilka minut - kontynuowała burmistrzyni. - Już za parę minut będziemy mogli podziwiać wschód słońca i zaczniemy się cieszyć najdłuższym dniem w roku. Jak zawsze powita go z nami nasza ukochana księżniczka. Pozwólcie, że am przedstawię jedyną i niepowtarzalną władczynię naszej Equestrii. Tą niesamowitą klacz, która co dnia sprowadza na niebo słońce i księżyc, miłościwą, dobrą, służącą zawsze dobrą radą, siejącą pokój i miłość - Księżniczkę Celestię!
Ptasi chór znowu zaczął śpiewać, a Rarity, która dzielnie pomagała w przygotowaniach do święta, chwyciła w pyszczek linę, która miała odsłonić zasłonę na balkonie nad sceną. Właśnie tam, jak co roku, miała być księżniczka słońca. Kucyki z niecierpliwością wpatrywały się w kotary, zza których miała za chwilę powitać ich Celestia. Na samą myśl o tym, malował im się na pyszczkach uśmiech. Zasłony powoli się rozsunęły. Powoli, powolutku, aż kucyki w końcu zobaczyły księżniczkę... zaraz, zaraz, gdzie jest księżniczka Celestia?! Nie było jej na balkonie i spanikowane kucyki rozejrzały się po sali. Bezskutecznie - księżniczki nigdzie nie było.
- Gdzie jest księżniczka?! Co teraz będzie?! - krzyczały jeden przez drugiego.
Burmistrzyni Ponyville z zakłopotaniem postanowiła opanować całą sytuację. Miała nadzieję, że księżniczka zaraz się zjawi.
- Nie martwcie się, moi drodzy! Księżniczka zaraz tutaj przybędzie i wszystko się wyjaśni. Proszę zachować spokój i nie panikować.
- Ale księżniczki tu nie ma! - zawołała z balkonu przerażona Rarity.
Wtem na balkonie zaczęło się coś dziać. Pojawiła się nie wiadomo skąd błękitna, tajemnicza mgła. Wiła się i kotłowała i nagle się rozstąpiła. Oczom wszystkich kucyków ukazała się czarna, smukła i dumna postać. Był to alikorn, ale zupełnie inny od znanych wszystkim alkornów. Czarna klacz nie wyglądała na dobrą i pomocną, niczym księżniczka Celestia. Z jej oczu emanowała czysta nienawiść. Załopotała swoimi wielkimi skrzydłami. Kim była i czego chciała od mieszkańców Ponyville? Kucyki miały problem z rozpoznaniem, kim jest owa cienista postać, jednak jeden z kucyków już wiedział. Był to nikt inny jak siostra Celestii.
- Księżniczka Luna... - wyszeptał z trwogą w głosie ogier z białą grzywą.
- Witajcie moi kochani poddani. Jakże cieszy mnie widok waszych przerażonych, słodziutkich pyszczków - zaśmiała się Księżycowa Czarownica.
Jeden z alikornów zebrał się na odwagę i wydusił z siebie:
- Co zrobiłaś z naszą księżniczką?!
Czarna klacz zaśmiała się.
- A co? Ja nie jestem dla was dość królewska? - a po chwili dodała szorstkim głosem: - Nie wiecie kim jestem? Już mnie nie rozpoznajecie, bo nie było mnie tu przez całe tysiąc lat? Nie czytaliście nigdy legendy o mnie? Nie potraficie nawet dostrzec znaków? - mówiąc to klacz sfrunęła z balkonu i stanęła wśród przerażonych obywateli miasteczka. Wszyscy cofnęli się kilka kroków w tył. Wszyscy, z wyjątkiem owego ogiera z białą grzywą, który wyszedł na przeciw złej istocie i tym razem śmielszym głosem rzekł:
- Ja wiem, kim jesteś. Jesteś siostrą księżniczki Celestii, a twoje imię brzmi Luna.
- Proszę, proszę - powiedziała księżniczka księżyca. - Czyli jednak ktoś z was mnie pamięta. A może wiesz, po co was odwiedziłam?
- Jesteś tu po to... po to... po to, żeby... - wyjąkał białowłosy ogier, z którego nagle wyparowała cała śmiałość.
- Jestem tu po to, aby zabrać wam dzień. Od dzisiaj noc będzie trwała już wiecznie! - zaśmiała się szaleńczo Księżycowa Czarownica, a nad głowami kucyków pojawiła się błękitna mgła i zaczęła szaleńczo wirować pod sufitem ratusza. Za oknami kucyki ujrzały szaloną burzę z piorunami przecinającymi niebo.
- Brać ją! - rozkazała strażnikom burmistrzyni. - Ona na pewno wie, gdzie jest księżniczka Celetia!
Strażnicy podlecieli do czarnego straszydła, ale tamta strzeliła w nich piorunami i biedne kucyki padły martwe na ziemię.
- Nie radzę nikomu się zbliżać! - syknęła czarnoskrzydła po czym zamieniła się w błękitną mgłę i uciekła z budynku ratusza.
Część kucyków wybiegła za nią, reszta została wewnątrz budynku. Na dworze panowały egipskie ciemności. Nieprzenikniona ciemność niczym czarna woda otoczyła kucyki. Czy tak miała teraz wyglądać Equestria? Miała być pogrążona w bezgranicznej ciemności, a na jej czele miała stać siejąca postrach siostra Celestii? Czy istnieje jakikolwiek sposób, aby pokonać księżniczkę Lunę i pozbawić ją władzy? Czy księżniczka słońca zostanie odnaleziona? Tego nie wie nikt...